sobota, 25 lutego 2012

Ostrrrrro!

Tak, tak, dzisiaj będzie ostro :p  A to za sprawą dwóch rzeczy - pierwsza  to moja najnowsza decha zdekupażowana motywem ostrych papryczek, a druga to właśnie ostre papryczki.

Czasem tak jest, że jest stara deska, która czeka, bo jakoś nie mogę dobrać do niej motywu, czasem motyw mi się podoba, ale nie mam odpowiedniej deski, a czasem leży jedno i leży drugie, i tak czekają aż wpadnę na myśl aby je połączyć...
Tak też było i tym razem, a przyczyniły sie do tego plany uprawy ostrych papryczek.
 Teraz już papryczki są, doszły, a i deska też już gotowa.




Papryczki widoczne na zdjęciach, to Habanero - jedna z najostrzejszych odmian papryki na świecie ( 10/10 w skali ostrości). Próbowałam, potwierdzam. Jest jednak jeszcze ostrzejsza - Naga Jolokia, pochodząca z Indii (10+++/10). Tę właśnie zamierzam hodować, Habanero też i jeszcze Siberian house pepper. Zobaczymy co nam wyrośnie. Prawdę mówiąc nie mogę już sie doczekać  wysiewu i obserwowania swojej uprawy. A tak swoja drogą, okazuje sie, że warto jeść ostre papryczki, mają one bardzo pozytywny wpływ na zdrowie, pomagają w odchudzaniu podobno i , wbrew opiniom,wcale nie niszczą żołądka. Mało tego, wyzwalają wydzielanie endorfin, wiec tylko jesć ostrą paprykę i być szczęśliwym :))))  Warto poczytać, bo właściwości ostrej papryki są chyba niedoceniane.
Nasza papryczka zostanie zalana oliwą z oliwek i będziemy jej dodawać do potraw. Do tej pory zalewaliśmy oliwą papryczki pepperoncino, bardzo popularne we Włoszech, ale tym razem będzie ostrzej. Mój Marcin nazywa taką oliwę OLEUM OSTRUM, he he :)

Zainteresowanym papryczkami polecam stonę www.ostrakuchnia.pl

A na wysiew czekają już nasiona o diabelskiej mocy...



Jeszcze moja deska z papryczkami. Jest duża, 44 cm x 30 cm.


 A poniżej w towarzystwie ziół



Miłego weekendu : )
Marta

środa, 15 lutego 2012

Koło ratunkowe do pokoju małego pirata

Za oknem wiatr aż gwiżdże, snieżyca jak nie wiem co, a ja tu na blogu w wakacyjnym klimacie .. Tylko na blogu niestety, bo takie mam zamówienie, ale tak już pragnę końca tej zimy. A tu jeszcze do wiosny tyle czasu...










Poprzednio pokazywałam pojemnik na długopisy , girlandę i krypę piracką. Klientka potrzebowała jeszcze pudełka o podłużnym kształcie, nizszego, na nożyczki, taśmy, ot takie tam. Ten pojemnik zrobiłam sama, wycięłam, posklejałam,oszlifowałam, a na końcu pomalowałam. Wyszło chyba ok.
Koło ratunkowe to także część zamówienia.  Myślałam, że to całkiem fajnie i szybko się zrobi... Nic podobnego, wycinanie i szlifowanie styropianu okazało się okropnie nieprzyjemne. Ale po kolei, bo jeśli ktoś zechce coś podobnego zrobić, to przyda mu się kilka wskazówek.   Przede wszystkim jeżeli wycinamy styropian w domu, to w zasiegu ręki trzeba mieć gotowy do pracy odkurzacz i najlepiej kogoś kto pomoże  i nas poodkurza. Elektryzuje się niemiłosiernie, granulki miałam w oczach, we włosach, na twarzy, ubraniu, a od rąk nie dawało sie odczepić. To własnie dlatego ktoś musi nas poodkurzać, samemu tez można, ale jest trudniej. Ostateczny kształt koła, wygładzenie go postanowiłam już zrobić na dworze. , Papier ścierny150 i na podwórko. Taka praca przy -20 stopniach to watpliwa przyjemnosć, ale mniej sprzątania. Potem bardzo przydatny okazuje sie śnieg, którym można się oczyścić z tego styropianu. Przyznam szczerze, że pewnie nie podjęłabym się robienia tego koła gdybym wiedziała co mnie czeka :) No, ale koło wyszło jak trzeba.
Przed obszyciem materiałem wyglądało tak:




Koło nie jest małe, ma średnicę 40 cm, zrobione ze styropianu o grubości 8 cm.
Obszywanie koła materiałem to już znacznie przyjemniejsze zajęcie i choć jest tu dużo dłubania i szycia ręcznego, to pewnie wolałabym obszyć z 10 takich kół niż wyciąć jeszcze jedno .Przynajmniej nie  zimową porą :)

Pozdrawiam
Marta

czwartek, 2 lutego 2012

Girlanda do pokoju małego pirata

Cieszę się bardzo, że pokazywana w poprzednim poście krypa piracka przypadła Wam do gustu. Małż dumny, wszak to w dużej mierze jego pomysł i dzieło :)
Dzisiaj kontynuacja pirackiego zamówienia - girlanda. Rzadko teraz szyję, a lubię to przecież.  Lubię zresztą wszystkie maszyny,dzięki którym można coś stworzyć,  te, które szyją i te, które wycinają i szlifują. Tylko kto mi powie jak rozciągnąć dobę, macie jakieś pomysły?

Wspomniana girlanda prezentuje się tak:





Zimno okrutnie, ja od wczoraj odpuściłam już sobie spacery z młodszym dziecięciem, choć długo dawaliśmy radę :) Za zimno, brrr.

Są też jednak i małe przyjemności,wieczorem można sobie rozpalić w kominku i miodkiem pitnym na przykład się rozgrzewać :)

Pozdrawiam
Marta