Witam :)
Mało mnie tu ostatnio, a i twórczo tak sobie. Ostatnimi czasy wzięliśmy sie z mężem za nasze mieszkanie, bo mielismy trochę niedoróbek. Niby drobne sprawy a jakoś nie było czasu się za nie zabrać, a to listwa do przykręcenia, a to gdzieś zaakrylować trzeba, nawet mój stary kredens po trzech latach od renowacji doczekał się wstawienia szybek. Nareszcie! Jeszcze wszystkiego nie dokończyliśmy...
Dzisiaj trochę kulinarnie, co u mnie na blogu rzadkością jest.
Upiekłam wczoraj focaccię z wiśniami i rozmarynem według przepisu drui. Rewelacja!!! Już jej prawie nie ma.
Nie mogę się oprzeć, aby nie pokazać jak do chlebka zabierał sie mój Igorek.
Hmmm, wygląda interesująco...
trzeba sprawdzić
Wyjmujemy wisienkę
próbujemy...
wkładamy wisienkę z powrotem do dziurki ...
A co tam :))))
Focaccia chyba będzie częściej gościła na naszym stole.
Miłego dnia.
Marta
Piękne ciastuszko :)
OdpowiedzUsuńO, kochany Urwis:)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o focacci, wygląda smakowicie:)
Oj kochany, kochany. Słoneczko moje :)
UsuńHihi, świetnie to pokazałaś! Ostatnie zdjęcie - bomba! :)
OdpowiedzUsuńPadaliśmy z mężem ze śmiechu patrząc na naszego smakosza. Nie mogłam tego nie obfocić :)
UsuńO mamma mija...ale pyszności. Szkoda że zjedzone myślałam iż wpadnę na te smakołyki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Iz
Faktycznie, bardzo szybko zniknęło. Szybciej znika tylko pizza mojego męża. Jest mistrzem.
UsuńSlodki maluszek!!! Widac, ze mu smakowalo :)
OdpowiedzUsuńSmakowało. Jak nam wszystkim zresztą:)))
UsuńBardzo mi miło czytać takie posty! Dziękuję! :))) Cieszę się, że focaccia raczej przypadła do gustu, bo różne są reakcje na wersję z wiśniami, np mój znajomy bardzo ją lubi, ale najpierw wyjada wiśnie, póżniej resztę. :D
OdpowiedzUsuńA Igorek miał chyba najwięcej zabawy z focacci. Uroczy dzieciaczek! ;)
Ale cudny reportaż! Młody jest boski!!!!!!
OdpowiedzUsuńZgadzam się Maggie, jest boski :))))
UsuńWspaniała fotorelacja! Ubawiłam się :)
OdpowiedzUsuńCudowna fotorelacja, aż mam łzy w oczach ze śmiechu:) Dziękuję:))
OdpowiedzUsuń