Witajcie!
Oj, narobiło mi się zaległości, narobiło. Nie wiem nawet od czego zacząć po tak długiej przerwie.
Z czasem na bakier, bo pracy co nie miara, choć akurat z tego tytułu głupotą byłoby narzekać.
Starsze dziecię poszło do szkoły, a młodsze zostało przedszkolakiem. I tu pojawiły się schody... Kilka pierwszych tygodni było naprawdę ciężkie. O ile zerówkowicz jest szkołą zachwycony, to przedszkolak postanowił, że przedszkola nie polubi. W chwili obecnej jest lepiej, nie ma już porannych awantur, przekonywania, tłumaczenia. Młody wie, ze do przedszkola pójść MUSI, ale traktuje je raczej jako zło konieczne niż przyjemny obowiązek. Dziwne, bo panią ma wspaniałą i oddaną swojej pracy. Najwidoczniej potrzebujemy jeszcze trochę czasu.
W pracowni się dzieje, robią się obrazki
kubki, wieszaki
żółw się nawet pojawił
oraz litery
A w wolnym czasie pokonujemy roztoczańskie szlaki na rowerach.
Mam nadziejeę że uda mi się teraz być bardziej na bieżąco niż dotychczas...
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego tygodnia:)
Marta