Witam :) Już normą staje się u mnie , że dodaję jeden wpis na miesiąc, ale,kurka wodna, nie mam kiedy. Dzieje się dużo, ciągle coś robię, przerabiam, planuję, urządzam, a to wszystko w przerwach, bo przecież mam dwóch bardzo zajmujących chłopców. Coś musi w takiej sytuacji ucierpieć, na pierwszym miejscu jest niestety blog, zaniedbany zupełnie.
Pisałam wcześniej o tym, że Marcin dołożył sobie roboty, kiedy postanowił fazowac wszystkie klepki parkietowe. Była to pierwsza genialna decyzja, a kolejna to ta o zaolejowaniu parkietu. Do końca nie wiedzieliśmy jak to będzie wyglądało, bo próbki sa na ogół wykonane na sośnie lub dębinie, natomiast my mamy parkiet bukowy. Efekt przerósł moje oczekiwania. Parkiet, nie dość, że wygląda pięknie, naturalnie, to jest przy tym niesamowicie miły w dotyku i ciepły. Aż chce się po nim ganiać na bosaka.Parkiet lakierowany mamy na górze i teraz kiedy mam porównanie, to śmiało mogę powiedzieć, że lakier się nie umywa...
Nasza podłoga na dole wygląda teraz tak:
Przed olejowaniem
w trakcie
a tak to wygląda w całości
Jak widać, już użytkujemy nasz parter. Jeszcze trochę tu pusto, trochę pracy jeszcze przed nami, ale już jest ok. Najważniejsze, że da się korzystać z kuchni.
Pozdrawiam.
Buziole :)
och, uwielbiam takie parkiety!!! Super wyszło. Kiedyś widziałam w kawiarni stoły smarowane oliwą, super efekt!!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ciekawy sposób i fajny efekt.
OdpowiedzUsuńCoś pięknego ten parkiet! Będzie wymagał troszkę czułości w pielęgnacji bardziej pracochłonnej niż lakierowany, ale odpłaci pięknem.
OdpowiedzUsuń