Chyba juz moim zwyczajem stało się, że wrzucam jeden post na kilka tygodni. Nie nadążam jednak ze wszystkim, pracy mnóstwo ( tutaj akurat nie narzekam ;), dzieciaki dają do wiwatu, a w dodatku zaczęliśmy remont łazienki.
Za nami już Dzień Dziecka. Bardzo, bardzo ważne święto dla naszych słodziaków. Jak określił nasze dzieci mój Marcin, są słodkie jak czekolada z nutką chili.
Nie było jakichś wypasionych prezentów, wypad do ZOO nie wypalił, ale i tak świetnie sie bawiliśmy tego dnia. Zresztą, poświęcamy naszym szkrabom tak wiele czasu, ile tylko się da, popołudniami śmigamy na rowerach, innym razem boisko, plac zabaw , więc nie narzekają na brak zainteresowania ze strony rodziców. Jest dobrze.
Podczas ostatniej wyprawy mieliśmy nawet spotkanie z wężem. Przy ruchliwej ulicy pełzł sobie zaskroniec. Dosyć niebezpieczne miejsce dla niego, został więc złapany i odstawiony na pobliską łąkę. Nie mogliśmy oczywiście odmówić sobie małej sesji z naszym bohaterem.
A w pracowni dzieje się. Maluje sie, szyje, wycina, szlifuje.
Igora pomalowałam na czerwono i wyciełam kolejny wiszak - napis Bath. Klient zamówił jednak inną czcionkę, przyznam, że i mnie ten nowy wieszak podoba sie bardziej.
Następnym razem znów zabiorę Was nad morze, bo nazbierało mi sie tych marynistycznych nowości do pokazania.
Miłego wieczoru
Marta