A dziś zupełnie niemarynistycznie :)
Nie, żebym zaprzestała marynistycznych klimatów, bo cały czas realizuję zamówienia dla małych marynarzy, ale na chwilę trzeba i od tego się oderwać.
Nareszcie jakaś sowa. Zrobiłam ją na prezent urodzinowy dla chrześnicy mojego męża, sowa jest dosyć duża, ma 35 cm wzrostu.
Gaia była zadowolona z prezentu i sowa już wisi sobie u niej w pokoju.
Na pokazanie czeka jeszcze całe stadko mniejszych, kolorowych sówek. Już pomalowane, już prawie gotowe, prawie, prawie...
Niedługo pokażę.
Pozdrawiam
Marta
No wreszcie sowa:) W dodatku jaka piękna:)
OdpowiedzUsuńMe gustó mucho.
OdpowiedzUsuńJak to na dziuplę przystało .... śliczna jest, kolorki takie energetyczne :)
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru :)
Nareszcie Sowa i to jaka Sowa... Piękna jest po prostu ;)
OdpowiedzUsuńsowa jest swietna!!Podobaja mi sie Twoje wytworki!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :-)
Słodka jest i ten hipnotyzujący wzrok! hihi. :)
OdpowiedzUsuńPiękna sowa:)
OdpowiedzUsuńRewelacyjna:)
OdpowiedzUsuńSuper ją wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńDziekuję Wam za miłe słowa. Ciesze się bardzo, że sowisko moje przypadło Wam do gustu :)))))
OdpowiedzUsuńPiękna sówka :)
OdpowiedzUsuń