piątek, 31 sierpnia 2012

Nareszcie jakaś sowa...

A dziś zupełnie niemarynistycznie :)
Nie, żebym zaprzestała marynistycznych klimatów, bo cały czas realizuję zamówienia dla małych marynarzy, ale na chwilę trzeba i od tego się oderwać.
Nareszcie jakaś sowa. Zrobiłam ją na prezent urodzinowy dla chrześnicy mojego męża, sowa jest dosyć duża, ma 35 cm wzrostu.
Gaia była zadowolona z prezentu i sowa już wisi sobie u niej w pokoju.
 
 

 
 
Na pokazanie czeka jeszcze całe stadko mniejszych, kolorowych sówek. Już pomalowane, już prawie gotowe, prawie, prawie...
Niedługo pokażę.
 
Pozdrawiam
Marta
 
 

11 komentarzy: