Piękna dziś pogoda,słonecznie i ciepło. gdyby cała jesień taka była, byłoby cudownie.
Dziś będą akcenty botaniczne. Najpierw o papryczkach.Od wiosny, aż do teraz na parapetach w naszym domu rosną sobie ostre papryczki. Przez całe lato Marcin nosił się z tymi papryczkami po oknach , rano stały od wschodu, po południu na południu, dbał bardzo o to aby jak najwiecej słońca dostały... . A za nim ciagnęła się "urocza" scieżka z liści, która nie raz doprowadzała mnie do złości. Tylko podczas upałów stały na tarasie. Widząc jak bardzo zależy mu na tych papryczkach, powstrzymywalam sie od narzekania, na tę usypaną lisćmi podłogę :) I chyba dobrze, bo papryczki urosły i owoce wydały dorodne , a ostre jak diabli!!!
Część się suszy, część zalana jest oliwą z oliwek, a jeszcze dużo ich na krzaczkach zostało.
Nie wiem co Mistrz z nimi zrobi ;)
Nie wiem co Mistrz z nimi zrobi ;)
A kiedy zrobi się już bardzo zimno na dworze , można będzie rozpalić w kominku i , wpatrując się w ogień, popijać pyszną gorącą czekoladę z dodatkiem takiej własnie ostrej papryczki.
Pyszności!
Drugi botaniczny akcent to ramki z lawendą. Rzadko ostatnio dekupażuję, ale za sprawą zmówienia Pani Uli , na chwilkę do tej techniki wróciłam.
Powstały trzy sztuki z delikatnym motywem lawendy na białym, lekko przecieranym tle.
Miłego dnia.
Marta